sobota, 31 maja 2014

Rozdział I - "To boli. Bardziej niż myślałem."

"W przyjaźni damsko-męskiej zawsze jest tak, że jedna osoba pragnie czegoś więcej. Lecz niestety przeważnie bywa że nie ma odwagi powiedziec tego drugiej osobie." 

Późny wieczór. Diego siedzi w swoim namiocie. Jego chyba jedynym szczęściem było to że namiot miał osobno. Miał chwilę na przemyślenia, nikt mu nie marudził że już powinien spać. Siedział, wpatrując się w granatową okładkę zeszytu. Zeszytu który prawie zawsze miał przy sobie. Jednak tak skutecznie schowany, że nikt nie wiedział go nigdy na oczy. Nikt z wyjątkiem Violetty. Chociaż nawet ona ma zakaz otwierania, a nawet dotykania go. Zeszyt który jest dla niego jak skarb. W którym może opisać wszystkie swoje odczucia. Kiedy wypiszę wszystko co jest w jego głowie, jest mu zdecydowanie lżej na sercu. Nie wszystko może wyznać Violettcie. A na pewno nie to co do niej czuje. To na pewno nie. Wyciągnął z kieszeni zawieszkę. Puzzle... Nie chciał kupić serca, jednak chciał by dziewczyna wiedziała że jest dla niego ważna. Dostała je od niego na swoje 16 urodziny. Jedną cześć jej dał, drugą zachował dla siebie. Jemu zachowała się cześć z napisem "friend". Zawsze gdy na nią patrzył, nie wiedział co powinien w tym momencie czuć. Nie wyobrażał sobie by mógł być kimś więcej niż przyjacielem. Jednak w jego sercu pozostaje ta niewielka kropla nadziei na lepsze jutro. Na to że chociażby przez przypadek dowie się. Dowie się i powie, że jej też zależy. Że go kocha. Jedyne marzenie, skrywane głęboko na dnie serca.
Sam jednak nie odważyłby się jej tego powiedziec. Wie że to byłoby głupie, bez sensu. Mógłby ją stracić, a tego najbardziej się boi. Najbardziej boi się odrzucenia ze strony dziewczyny. Tego że postanowi odejść "dla jego dobra". Po to by nie cierpiał. Ale czy nie cierpiał by jeszcze bardziej, wiedząc że gdy obudzi się rano jej nie będzie obok? Sięgnął po pierwszy lepszy długopis z plecaka leżącego obok, i wspomniany wcześniej notatnik. Wydostał się z namiotu i ruszył przed siebie. Nie chciał marnować nocy na siedzenie w namiocie, wiedząc że i tak nie zaśnie. Usiadł tam gdzie kilka godzin wcześniej siedział z dziewczyną. Otworzył notatnik z którego wypadło zdjęcie jego i Violetty. Wziął je do ręki. Miał pisać, ale zamiast tego siedział i obserwował zdjęcie. Dokładnie wie gdzie i kiedy było robione. Mógłby w minutach, a może i nawet sekundach określić czas robienia tego oto zdjęcia. Schował je po chwili do notatnika. Nie miał siły cały czas patrzeć i rozmyślać co by było gdyby. Otworzył jeszcze niezapisane strony swojego notatnika. Wpatrywał się w białą kartkę, aż w końcu zaczął pisać.


Nikt nie obiecywał mi że miłość będzie prosta. Ja sam wiedziałem że taka nie będzie. Pomimo tego się zakochałem. Sam nie wiem jak, sam nie wiem dlaczego. Każdego dnia jest coraz trudniej. Przytłacza mnie to. Czasami zadaje sobie pytanie dlaczego nie mogłem zakochać się w jakieś obcej dziewczynie. Dziewczynie którą spotkam na ulicy. Której nie będę musiał codziennie widywać. Przy której nie będę tak cierpiał. Czy to możliwe? Teraz już sam nie wiem. Miłość na pewno jest bolesna. Przekonałem się o tym na własnej skurzę. Podobno też piękna. Ale ja już przestałem w to wierzyć. Istnieje w życiu wiele pięknych rzeczy. Jednak miłość do nich nie należy.






***
Od razu piszę że nie wnikam w to komu pokarzę się tekst z notatnika w ramce, a komu nie xD Mi się tam pokazuje w ramce więc... Dobra, już nic nie piszę. Do następnego.

sobota, 17 maja 2014

Prolog.

"Niektórzy mówią, że przyjaźń dam­sko-męska nie istnieje... ja jednak wierzę, że taka przyjaźń jest...chociaż granica między Nią, a Miłością jest bardzo cienka. Pamiętaj jednak, drogi przyjacielu... granica między miłością, a nienawiścią jest niemal niewidoczna... zwłaszcza, gdy złamiesz serce osobie nazywanej przyjacielem."

Dwoje ludzi, siedzących razem nad jeziorem. Ich rodzice są niedaleko nich, właśnie przygotowując kolacje. Kolejny wypad nad jezioro obu rodzin. Diego i Violettcie jakoś nigdy te wypady nie przeszkadzały. Były dla nich czasem który mogli spędzić razem. Nie byli parą. Byli przyjaciółmi, już od dziecka. Traktowali się jak rodzeństwo. Przynajmniej Violetta traktowała go jak brata. Chłopak skrywał w sobie jednak pewną tajemnice, którą po prostu bał się jej zdradzić.
"Dowie się. Kiedyś" - wmawiał sobie chłopak, chociaż dobrze wiedział że jeśli ona się dowie, to dopiero po jego śmierci. O ile komukolwiek o tym powie...
Noc zapowiadała się naprawdę piękna. Nie było na niebie żadnych chmur. Zawsze trafiali na taką doskonałą pogodę. Violetta siedziała, opierając głowę o ramie chłopaka. Oboje wpatrywali się w jezioro, ani na chwile nie odrywając wzroku. W pewnym momencie Violetta spojrzała na chłopaka.
- Możesz mi obiecać że już zawsze będziesz przy mnie? - spytała. Chłopak na jej słowa tylko się uśmiechnął.
- Oczywiście. Nigdy nie zostawię cie samej. - odpowiedział. Nie wiedział jednak co wydarzy się już w najbliższym czasie.