"A ja będę twym aniołem
Twą radością, smutkiem, żalem
Będę gwiazdą na twym niebie
Będę zawsze obok Ciebie"
Chwyciła gitarę, i już po chwili siedziała na łóżku w swoim pokoju, grając i śpiewając piosenkę, którą znalazła w zeszycie swojego przyjaciela. Czuła, że jest ona napisana przez niego. Nigdy jakoś nie chwalił się tym, że ma jeszcze jakąś piosenkę. Mówił, że napisał jedną, więcej nie da rady. Ale w zeszycie było tego zdecydowanie więcej. Podczas tego śpiewania, usłyszała nagle dźwięk telefonu. Od razu odłożyła gitarę i sięgnęła po urządzenie. Na ekranie widniało imię jej najlepszej przyjaciółki, zdecydowała się więc odebrać.
- Cześć, robisz coś ważnego? - spytała Francesca, zanim Violetta w ogóle zdążyła się odezwać - Zastanawiamy się, czy kiedykolwiek przyjdziesz do nas do studio. Tęsknimy za tobą.
- Wydaje mi się, że moja obecność tam jest zbędna. - skomentowała Violetta. - Zdajesz sobie sprawę, że bez Diego to ja tam będę tylko stać pod ścianą i udawać że coś robię.
- Powinnaś w końcu zapomnieć i wrócić do życia.
- Zapomnieć? Zwariowałaś? O Diego? Francesca, doskonale wiesz że o nim nie można zapomnieć! - prawię krzyknęła Argentynka.
- Nie karzę ci zapomnieć o nim, tylko o tej całej sytuacji. Od dawna jesteś smutna, tylko z tego jednego powodu. Nie uważasz, że nie ma to żadnego konkretnego sensu? W ten sposób go nie wskrzesisz, a i on nie byłby zadowolony, gdyby musiał cię taką ogarnąć. To był i mój przyjaciel, a nie przeżywam jego śmierci.
- Nic nie rozumiesz, prawda? Francesca, ja go po prostu kocham. Nie ważne że nie ma go przy mnie. Ja kocham go całym sercem. I każdego dnia czuje, że on kochał mnie tak samo bardzo, jak ja kocham jego. A może i jeszcze bardziej. Czytam, i dowiaduje się że zrobiłby dla mnie wszystko. Cierpiał przeze mnie, a ja tego nawet nie zauważyłam. Oddalał się, żeby nie sprawić mi bólu. Nie widzisz, jaka ja wtedy byłam głupia? Zawsze miałam go za najlepszego przyjaciela, ewentualnie brata. Ale teraz widzę, że przecież ja nie mogę bez niego żyć.
- Jakoś bez niego żyjesz. - stwierdziła Włoszka.
- Dopóki będę miała przy sobie jego zeszyt, będę czytać co pisał kiedyś, on będzie przy mnie. Będę go poznawać jeszcze bardziej. Z dnia na dzień coraz bardziej się zakochiwać. I poczekam. Poczekam, aż będziemy mogli być razem.
- Przecież wy nigdy nie będziecie razem, jego nie ma. Co ty w ogóle wygadujesz?
- Kiedyś będziemy razem, wierz lub nie. Nie wierzysz w życie po śmierci?
- A ty wierzysz? - roześmiała się Włoszka.
- Kiedyś nie wierzyłam... Ale teraz wierzę. Mogę mieć przecież nadzieje, prawda?
- Takich bzdur to ja jeszcze nigdy wcześniej od ciebie nie słyszałam. - stwierdziła Francesca.
- To wcale nie są bzdury! A z resztą... Przepraszam, nie mam ochoty teraz rozmawiać. Może przyjdę jutro do studio, to pogadamy. - powiedziała Violetta, po czym po prostu się rozłączyła. Odrzuciła telefon na poduszkę i znów chwyciła gitarę.
- Poczekam, bo nauczyłeś mnie żyć. - szepnęła, po czym znów zaczęła grać. Nie interesowało jej w tej chwili zupełnie zdanie Francesci czy Leona. Chciała być teraz sama, miała do tego prawo. Dopiero późnym wieczorem odłożyła gitarę. Położyła głowę na poduszce, i zasnęła.
- Widzisz? - zapytał, zadowolony ciągnąc ją za rękę.
- A niby co mam tutaj widzieć? - zachichotała dziewczyna, idąc za przyjacielem.
- No nie mów, że nie pamiętasz tego miejsca. - chłopak się skrzywił, puszczając dłoń swojej najlepszej przyjaciółki. Dziewczyna chwilę się przyglądała.
- Nie, Diego. Nie pamiętam. To źle?
- To tutaj się bawiliśmy, gdy byliśmy dziećmi. Nie pamiętasz? - roześmiał się - Ojć, Violettka. Słabą pamięć masz.
- Dobra, to już wiemy co to za miejsce. A teraz powiedź mi, dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś?
- To już niespodzianka. - chłopak podszedł do niej, po czym od razu zakrył jej oczy. - Idziemy. Muszę pokazać ci coś zdecydowanie lepszego, niż to miejsce.
- Co takiego?
- Cierpliwości, zaraz się dowiesz.
Po dłuższej chwili, chłopak w końcu odkrył jej oczy. Rozejrzała się, a potem spojrzała na chłopaka.
- Byłaś tutaj kiedyś? - zapytał, siadając na trawię. Dziewczyna pokręciła głową, zaraz siadając obok przyjaciela.
- A ja tutaj przychodzę, zawsze wtedy gdy chce być sam. Nikomu nie pokazywałem tego miejsca. Tylko tobie. - uśmiechnął się do przyjaciółki.
- A dlaczego mi je pokazujesz?
- Bo zdałem sobie sprawę, że nigdy nie chce być sam. Zawsze tylko z tobą.
Chwyciła gitarę, i już po chwili siedziała na łóżku w swoim pokoju, grając i śpiewając piosenkę, którą znalazła w zeszycie swojego przyjaciela. Czuła, że jest ona napisana przez niego. Nigdy jakoś nie chwalił się tym, że ma jeszcze jakąś piosenkę. Mówił, że napisał jedną, więcej nie da rady. Ale w zeszycie było tego zdecydowanie więcej. Podczas tego śpiewania, usłyszała nagle dźwięk telefonu. Od razu odłożyła gitarę i sięgnęła po urządzenie. Na ekranie widniało imię jej najlepszej przyjaciółki, zdecydowała się więc odebrać.
- Cześć, robisz coś ważnego? - spytała Francesca, zanim Violetta w ogóle zdążyła się odezwać - Zastanawiamy się, czy kiedykolwiek przyjdziesz do nas do studio. Tęsknimy za tobą.
- Wydaje mi się, że moja obecność tam jest zbędna. - skomentowała Violetta. - Zdajesz sobie sprawę, że bez Diego to ja tam będę tylko stać pod ścianą i udawać że coś robię.
- Powinnaś w końcu zapomnieć i wrócić do życia.
- Zapomnieć? Zwariowałaś? O Diego? Francesca, doskonale wiesz że o nim nie można zapomnieć! - prawię krzyknęła Argentynka.
- Nie karzę ci zapomnieć o nim, tylko o tej całej sytuacji. Od dawna jesteś smutna, tylko z tego jednego powodu. Nie uważasz, że nie ma to żadnego konkretnego sensu? W ten sposób go nie wskrzesisz, a i on nie byłby zadowolony, gdyby musiał cię taką ogarnąć. To był i mój przyjaciel, a nie przeżywam jego śmierci.
- Nic nie rozumiesz, prawda? Francesca, ja go po prostu kocham. Nie ważne że nie ma go przy mnie. Ja kocham go całym sercem. I każdego dnia czuje, że on kochał mnie tak samo bardzo, jak ja kocham jego. A może i jeszcze bardziej. Czytam, i dowiaduje się że zrobiłby dla mnie wszystko. Cierpiał przeze mnie, a ja tego nawet nie zauważyłam. Oddalał się, żeby nie sprawić mi bólu. Nie widzisz, jaka ja wtedy byłam głupia? Zawsze miałam go za najlepszego przyjaciela, ewentualnie brata. Ale teraz widzę, że przecież ja nie mogę bez niego żyć.
- Jakoś bez niego żyjesz. - stwierdziła Włoszka.
- Dopóki będę miała przy sobie jego zeszyt, będę czytać co pisał kiedyś, on będzie przy mnie. Będę go poznawać jeszcze bardziej. Z dnia na dzień coraz bardziej się zakochiwać. I poczekam. Poczekam, aż będziemy mogli być razem.
- Przecież wy nigdy nie będziecie razem, jego nie ma. Co ty w ogóle wygadujesz?
- Kiedyś będziemy razem, wierz lub nie. Nie wierzysz w życie po śmierci?
- A ty wierzysz? - roześmiała się Włoszka.
- Kiedyś nie wierzyłam... Ale teraz wierzę. Mogę mieć przecież nadzieje, prawda?
- Takich bzdur to ja jeszcze nigdy wcześniej od ciebie nie słyszałam. - stwierdziła Francesca.
- To wcale nie są bzdury! A z resztą... Przepraszam, nie mam ochoty teraz rozmawiać. Może przyjdę jutro do studio, to pogadamy. - powiedziała Violetta, po czym po prostu się rozłączyła. Odrzuciła telefon na poduszkę i znów chwyciła gitarę.
- Poczekam, bo nauczyłeś mnie żyć. - szepnęła, po czym znów zaczęła grać. Nie interesowało jej w tej chwili zupełnie zdanie Francesci czy Leona. Chciała być teraz sama, miała do tego prawo. Dopiero późnym wieczorem odłożyła gitarę. Położyła głowę na poduszce, i zasnęła.
- Widzisz? - zapytał, zadowolony ciągnąc ją za rękę.
- A niby co mam tutaj widzieć? - zachichotała dziewczyna, idąc za przyjacielem.
- No nie mów, że nie pamiętasz tego miejsca. - chłopak się skrzywił, puszczając dłoń swojej najlepszej przyjaciółki. Dziewczyna chwilę się przyglądała.
- Nie, Diego. Nie pamiętam. To źle?
- To tutaj się bawiliśmy, gdy byliśmy dziećmi. Nie pamiętasz? - roześmiał się - Ojć, Violettka. Słabą pamięć masz.
- Dobra, to już wiemy co to za miejsce. A teraz powiedź mi, dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś?
- To już niespodzianka. - chłopak podszedł do niej, po czym od razu zakrył jej oczy. - Idziemy. Muszę pokazać ci coś zdecydowanie lepszego, niż to miejsce.
- Co takiego?
- Cierpliwości, zaraz się dowiesz.
Po dłuższej chwili, chłopak w końcu odkrył jej oczy. Rozejrzała się, a potem spojrzała na chłopaka.
- Byłaś tutaj kiedyś? - zapytał, siadając na trawię. Dziewczyna pokręciła głową, zaraz siadając obok przyjaciela.
- A ja tutaj przychodzę, zawsze wtedy gdy chce być sam. Nikomu nie pokazywałem tego miejsca. Tylko tobie. - uśmiechnął się do przyjaciółki.
- A dlaczego mi je pokazujesz?
- Bo zdałem sobie sprawę, że nigdy nie chce być sam. Zawsze tylko z tobą.