czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział X

"Jest na świecie ta­ki rodzaj smut­ku, które­go nie można wy­razić łza­mi. Nie można go ni­komu wytłumaczyć. Nie mogąc przyb­rać żad­ne­go kształtu, osiada cias­no na dnie ser­ca jak śnieg pod­czas bez­wiet­rznej nocy."

- Nie uważasz, że miłość nie ma sensu? Wydaje ci się, że pewnej osoby nie kochasz. A potem  nagle okazuje się, że jest ona jednak dla ciebie najważniejsza, że bez niej nie możesz żyć. Tylko uświadamiasz to sobie za późno. Najbardziej irytujące uczucie na ziemi. - mówiła Violetta, bezmyślnie wpatrując się w ścianę. Francesca doskonale rozumiała, co w tej sytuacji może czuć jej przyjaciółka. W końcu i ona odczuwa teraz stratę. Stratę dobrego przyjaciela, którym był dla niej Diego. Jednak to nie uczucia Francescy w tym momencie są najważniejsze. To nie ona najbardziej przeżywa śmierć chłopaka.
- Jak ja sobie bez niego poradzę? - kontynuowała Violetta, ani chwili nie potrafiąc po prostu siedzieć w ciszy - Przecież on jest... był moim powietrzem. Ja tak bardzo go kocham. Nie przyjmuje do wiadomości, że już nigdy go nie zobaczę.

- Nie wydaje mi się, by był to dobry pomysł. - usłyszała głos Leona.
- Prosiłam Cię już, byś wyszedł z mojego pokoju. Nie mam czasu na to, by z tobą rozmawiać. - powiedziała Violetta, wpatrując się we wnętrze swojej szafy.
- Lepiej chodź do studio, nie męcz się.
- Myślisz że byłabym w stanie spokojnie przesiedzieć w studio?! - spytała, po czym z wściekłością spojrzała na chłopaka - Myślę, że chciałby bym poszła na jego  pogrzeb. Tak mogę się z nim pożegnać. Czyżbyś zabraniał mi pożegnać się z najważniejszą osobą mojego życia?
- On nie żyję, Violetta. Pogódź się z tym.
- Nie musisz mi o tym przypominać, Leon. Wiem że on nie żyje. Ale nadal go kocham. Kocham go, i chcę tam iść. Mam do tego prawo. W dodatku, nie wydaje mi się by ktokolwiek kto dobrze zna Diego poszedł dzisiaj na zajęcia. Jeśli chcesz, idź. Będziesz tam sam. A teraz proszę cię, wyjdź z mojego pokoju.
Chłopak tym razem postanowił wysłuchać prośby Violetty. Od razu opuścił jej pokój. Nie podobało mu się to, że dziewczyna cierpi. Ciągle obwiniał Diego, pomimo tego że chłopak nie żyje. Nie rozumiał, że przez ciągle proszenie jej by zapomniała, tylko sprawia jej ból. On nigdy nie lubił jej przyjaciela, do tej pory nie może zrozumieć jej wielkiego uwielbienia. A może po prostu jest zazdrosny, że to Diego Violetta kocha zdecydowanie bardziej?

3 komentarze:

  1. świetne <333
    WESOŁYCH ŚWIĄT : )
    czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty kochana,zajebisty ! Super,że wróciłaś <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz jak czekałam, aż wrócisz na tego bloga. Bez obrazy, ale ta historia podoba mi się najbardziej. Piszesz świetnie, podoba mi się w jaki sposób układasz zdania i opisujesz te emocje. Nigdy nie straciłam wiary w to, że będziesz kontynuować tę historię. Szkoda byłoby porzucić coś takiego. Mam nadzieję, że z innych nie zrezygnowałaś. Czekam na następny rozdział, który mam nadzieje, że pojawi się szybko.

    OdpowiedzUsuń