
Obudziła się, gwałtownie siadając. Nie mogła uwierzyć. To był tylko sen. Przez chwile miała nadzieje, że nic mu nie jest. Tak okropnie jej go brakowało. Nie próbowała już zasypiać. Wiedziała, że nie zaśnie. Zapaliła lampkę stojącą na szafce obok łóżka, po czym wyciągnęła spod poduszki zeszyt. Przejechała palcami po okładce, za chwile otwierając go, i po raz kolejny czytając pierwszą stronę.
Często, czytając to co kiedyś pisał ma ochotę po prostu ze sobą skończyć, dołączyć do niego, zawsze już z nim być. Jednak na razie nie potrafi tego zrobić. Na razie nie umie zostawić wszystkich, którzy ją kochają. Wie, jaki to ból stracić kogoś, kogo się kocha. Wstała z łóżka, i podeszła do okna. Pomimo chłodu panującego w pomieszczeniu, otworzyła je po czym usiadła na parapecie. Siedziała tak, wpatrując się w niebo. Przypomniały jej się dni, gdy z tatą, z Diego i jego rodzicami jeździli nad jezioro. Zawsze siedziała wieczorem z przyjacielem, oglądając gwiazdy. Za każdym razem wydawały jej się jeszcze piękniejsze, niż poprzednio. Dzisiaj, oglądając je, poczuła ogromną pustkę. Nie było go obok. Już nie mógł jej przytulić, tak jak zawsze gdy tylko tego potrzebowała. Po prostu go nie było, i powinna zapomnieć. Ale nie potrafiła. Bo czy można zapomnieć o kimś, kto był przy nas całe życie? Kto samą swoją obecnością sprawiał, że czuła się bezpiecznie? Poczuła na policzkach łzy. Nie wie nawet, kiedy zaczęła płakać. Dlaczego musi jej aż tak go brakować? Dlaczego rozstanie jest tak trudne? Dlaczego śmierć musi zabierać nieodpowiednie osoby? Osoby, które są jeszcze nam potrzebne. Bez których nie potrafimy żyć.
____
Przepraszam, że tak mało. I że tak beznadziejnie. Nie mam siły pisać. Dzisiaj to ja płakałam pisząc. Postaram się napisać coś w najbliższym czasie. Myślę, że dam radę. Jak tylko pogodzę się z tym, jak musi wyglądać życie każdego z nas.