niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział IX

"Wieczorami lubię chodzić w Twojej za dużej bluzie , którą zostawiłeś u mnie . To tak , jakbym wciąż Cię dotykała."

Jeszcze chwila. Za kilka minut powinni wejść na scenę. Tymczasem jednak bezskutecznie próbują dodzwonić się do Diego, albo chociaż Violetty. Żadne z nich nie odbiera. Pablo próbuje dzwonić do matki Diego, jednak ta gdy odbiera mówi mu że nie wie gdzie on jest, że powinien być teraz w studio. No właśnie, ale go nie ma.
- Dobra, nie ma czasu. Przebierajcie się, za chwile macie być na scenie. - odezwała się Angie.
- Mówiłam już że nie wejdę, dopóki nie zobaczę Diego. Żywego. - powiedziała Francesca. Jakimś cudem udało jej się ściągnąć wszystkich na swoją stronę - dopóki nie pojawi się Diego i Violetta, przedstawienie się nie odbędzie.
- Proszę was, przebierajcie się i na scenę, inaczej może to w ogóle zniszczyć studio. - powiedział Antonio. W końcu uczniowie zakończyli swój "strajk". Faktycznie - to przedstawienie było ważne dla studio. Gdy poszli, do Pablo zadzwonił telefon. Rozmowa nie była długa, jednak wyjaśniła nieobecność Diego. To był ojciec Violetty. Powiedział że Violetta się nie pojawi dzisiaj na przedstawieniu, z dokładnym wyjaśnieniem dlaczego. Angie od razu pobiegła do Violetty. Pablo zastanawiał się czy powiedziec uczniom. Postanowił że zrobi to dopiero po przedstawieniu.

Dźwięk telefonu odciągnął matkę zmarłego chłopaka od pracy. Odebrała, przeglądając jakieś papiery. Nie wiedziała czego za chwilę się dowie. Nie spodziewała się, że tak szybko straci syna. Po przedstawieniu się, lekarz od razu poprosił by przyjechała o jednego ze szpitali - nie jest to w końcu rozmowa na telefon. Długo się nie zastanawiała - chodzi w końcu o jej syna. Załatwiła sobie zwolnienie na resztę dnia, po czym wsiadła do samochodu i pojechała do tego szpitala na rozmowę z lekarzem.
Gdy była już na miejscu, lekarz już na nią czekał niedaleko drzwi, co trochę ją zaniepokoiło.
- Pani Dominguez? Mam dla Pani przykrą wiadomość... - zaczął, bez emocji - Pani syn nie żyje.Wpadł pod samochód, zginął na miejscu.
Matka Diego stała wpatrując się w lekarza. Nie dotarły jeszcze do niej jego słowa. Niemożliwe. Niemożliwe by jej syn odszedł tak szybko. Dopiero teraz zauważyła że nie dawała mu tyle miłości i uwagi, na ile zasługiwał. Zauważyła że zostawiła go samego. Całkiem samego, w tym wielkim świecie. Nigdy nie była dla niego jak prawdziwa matka. Gdy szedł pierwszy raz do szkoły, zaprowadziła go tam opiekunka.Gdy chorował, zostawał z opiekunką. Teraz zaczynało jej brakować syna.

- Świetnie wam poszło! - powiedział Pablo po przedstawieniu. - A teraz... Mam dla was przykrą wiadomość.
- Wiedziałam! - powiedziała Francesca. Nie musiał jej tłumaczyć o co chodzi. Wybiegła. Pobiegła do Violetty.


7 komentarzy:

  1. No i czemu ja płaczę, no czemu ? To takie piękne, a zwłaszcza 2 otwierające zdania o bluzie, mój Diegito biedna Fran i Violetta. Genialnie piszesz masz niezwykły talent czekam z utęsknieniem na dalsze części.Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero teraz ogarnełam, że zamiast IX napisałam XIX xD Serio, powinnam się pożądnie wyspać XDDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Brak słów, nie da się tego pisać słowami.
    Piszesz świetnie.
    Czeka na next'a.
    ~_BATMAN_:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic nie napisze :( Idę ryczeć :c

    OdpowiedzUsuń
  5. Łza kręci się w oku.Czekam na next.

    Jestem ciekawa,co dalej będzie z Violettą,czy ona dalej będzie miała chęć do nauki w studio?Nie mogę się doczekać....

    OdpowiedzUsuń
  6. Płakać mi się chce :'( ale i tak czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń